#1 2010-04-11 20:30:35

Barca10

Administrator

Zarejestrowany: 2010-04-11
Posty: 20
Punktów :   

Real M vs Fc Barcelona

Bezradny Real na kolanach; Real - Barça 0:2

Tak ciekawie zapowiadającego się El Clasico nie było od dawien dawna. Barça z małym wielkim człowiekiem z innej planety na czele przybyła na Estadio Santiago Bernabeu, gdzie miała się zmierzyć ze świetnie spisującym się w lidze Realem. Florentino Pérez wpompował w swój zespół ćwierć miliarda euro, ale kolejny raz boleśnie przekonał się, że pieniądze to nie wszystko bo sukcesów kupić nie można. Twierdza Bernabeu była w lidze nie zdobyta przez 15 kolejek obecnego sezonu. Była, aż do dzisiaj. Dopóki nie przybyli geniusze z Katalonii...

Guardiola zaskoczył jeszcze przed meczem, bowiem do gry desygnował skład, którego chyba nikt się nie spodziewał. O ile jeszcze obecność na lewym boku obrony Maxwella zaskoczeniem nie była, o tyle wystawienie na prawym ataku Daniego Alvesa zaskoczyć musiało. Nawet tych najbardziej zagorzałych fanów.

Jeszcze przed rozpoczęciem spetkaklu, wszyscy zgromadzeni na stadionie uczcili minutą ciszy pamięć zmarłych w katastrofie lotniczej w Smoleńsku. Piłkarze Realu Madryt przystąpili do gry w czarnych opaskach na ramieniu. Przez pierwsze kilka minut zarówno gracze Realu jak i Barcelony próbowali uśpić i kibiców i siebie nazwajem, o ile fanów raczej uśpić się nie dało, o tyle przeciwnika już bardziej. Pierwsza groźna akcja została przeprowadzona dopiero w 7 minucie spotkania, gdzie w zamieszaniu przed polem karnym Higuain nabił rękę Piqué za co ten otrzymał żółty kartonik. Na nasze szczęście w całe zamieszanie wtrącił się arbiter boczny, który sygnalizował spalonego Ronaldo więc kartka Gerarda została cofnięta, a Real zamiast wolnego miał figę z makiem. Chwilę później szczęścia spróbował ‘najdroższy piłkarz świata', który ograł Milito, założył siatkę Pedro i to by było na tyle, bo przez ścianę w bordowo-granatowej koszulce z napisem Piqué i numerem 3 na plecach się już nie przebił. A że ściany zaorać się nie da to na nic zdało się nieprzepisowe zagranie Portugalczyka przy linii końcowej, już wtedy gdy piłka była poza jego zasięgiem. W odwecie po drugiej stronie szarżował Messi, który z impetem wbiegł w pole karne, starał się przechytrzyć i Albiola i sędziego, ale ten drugi nie dał się nabrać na upadek ‘Atomowej Pchły' i gra toczyła się dalej.

W 14 minucie pierwszą dogodną sytuację do zdobycia bramki miała Barcelona. Xavi został sfaulowany na 20 metrze i arbiter odgwizdał rzut wolny. Do piłki podszedł Dani i uderzył popularnego Alvesa czyli kilka metrów nad bramką, w kibiców w białych koszulkach spokojnie jedzących popcorn za bramką Casillasa. Po drugiej stronie boiska Cristiano Ronaldo po raz kolejny próbował zaczarować Piqué, ale tym razem tak czarował, że potknął się o powietrze i napastnik Madrytu w swoim dobrze wszystkim znanym stylu uśmiechnął się do sędziego mając nadzieję, iż ten nabierze się na teatralny upadek gwiazdy gospodarzy. Ale, że aktor z CR9 marny, a i nadzieja matką głupich to z marzeń gracza pochodzącego z Madery nic nie wyszło. Chciało by się powiedzieć do 3 razy sztuka, jeśli Piqué nie udało się przedrylować to może pojedynek szybkościowy? Ale i z tego Cristiano nie wyszedł zwycięsko gdyż młody defensor Blaugrany pędził niczym TGV nie ustępując na krok Portugalczyka. Swoją drogą... gdzie ten wielkolud nauczył się tak szybko biegać?

W 29 minucie fani Dumy Katalonii wstali z miejsc gdyż z kontrą biegł Messi, jednak nie zauważył nie pilnowanego Pedro i postanowił w pojedynkę przejechać się po obronie podopiecznych Pellegriniego. Zatrzymał się już na pierwszym defensorze, ale Messi jak to Messi, jeśli już traci piłkę to przeważnie jest faulowany. Nie inaczej było i tym razem. Do piłki ustawionej w okolicach 25-ego metra podszedł Xavi i uderzył... w mur, a raczej w rękę Xabiego Alonso, który w tym murze się znajdował. Arbiter zagrania ręką nie zauważył co strasznie zezłościło drugiego kapitana Barçy, który nie omieszkał podsumować co o tym myśli. Nie chcę nawet domyślać się co Xavi powiedział, ale widocznie sędzia poczuł się urażony gdyż podarował ‘szóstce' Barçy żółty kartonik. W 33 minucie ten sam człowiek, który przed chwilą przeklinał pod nosem udowodnił, że denerwować go nie można i wraz z Messim rozegrał akcję przy której kilkadziesiąt tysięcy ludzi na trybunach i reszta na boisku mogła się tylko przyglądać. Podziwiać będą na powtórkach. Leo krótko do Xaviego, ten odgrywa mu na pole karne, Argentyńczyk górnym przyjęciem piłki ośmiesza Albiola i otwiera wynik meczu! Fenomenalna akcja Mistrzów Hiszpanii i geniusz rodem z Argentyny udowadnia kto kopie okrągłą kulę najlepiej na świecie. Santiago Bernabeu w szoku.

Real od razu rzucił się do odrabiania strat i mało brakowało, by już pierwsza akcja gospodarzy zakończyła się wyrównaniem. Groźną kontrę Madrytu przeciął jednak Puyol, a że było to zagranie przypadkowe piłka zmierzała niedaleko bramki strzeżonej przez Valdésa. Rzut rożny w wykonaniu Van der Vaarta i spółki i serce na chwilę przestało bić. W zamieszaniu w polu karnym najlepiej znalazł się Xabi Alonso, który jednak z dwóch metrów uderzył głową ponad bramką Valdésa. Barça ani myślała oddać inicjatywę wicemistrzom i po chwili świetną kontrę przeprowadził niezawodny duet Xavi-Messi. Ten pierwszy dograł dokładnie do niegrzeszącego wzrostem Argentyńczyka i Messi miał przed sobą już tylko Albiola i Casillasa. Niestety tym razem defensor gospodarzy nie dał się ośmieszyć i wygrał pojedynek z najlepszym graczem na planecie Ziemia. Tradycyjnie w tym spotkaniu, na akcję Barçy musiał odpowiedzieć Real, no i odpowiedział. Lepszej okazji na wyrównanie ‘Blancos' chyba w pierwszej połowie nie mieli. Gospodarze wyruszyli z szybką kontrą, przed polem karnym było trzech graczy Realu przeciwko dwóm Barcelony. Piłkę rozprowadzał dobrze grający w pierwszej części gry Marcelo, ale pokazał, że rozgrywającym to on jednak nigdy nie będzie gdyż zamiast podać do świetnie ustawionych partnerów podał do, a raczej obok... chłopca podającego piłki na aucie. Już w doliczonym czasie gry swoją szansę miała jeszcze Barcelona, ale Xavi chciał ograć o jednego rywala za dużo i skończyło się tylko na rzucie rożnym, którego notabene sędzia nie pozwolił wykonać odgwizdując koniec pierwszej połowy.

Pierwsza część gry może nie była tak piękna jak chociażby Jessica Alba, ale Barça prowadziła i to było najważniejsze. Po wznowieniu ‘Królewscy' (że,he?) ruszyli do ataków i w 51 minucie na bramkę Valdésa ośmielił się uderzyć Marcelo. Portero wywodzący się z La Masia był jednak świetnie ustawiony i z groźnym wydawałoby się uderzeniem nie miał najmniejszych problemów. Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, że Victor zacznie swoje show, które będzie trwać i trwać... Zaledwie 120 sekund po akcji Brazylijczyka swoich szans znów próbował Ronaldo, pech chciał, iż znów z Piqué, który wspaniałym wślizgiem zablokował groźne dośrodkowanie Cristiano. Nie minęły dwie minuty i znów przy piłce był Portugalczyk, tym razem udało mu się uderzyć na świątynię Valdésa, ale ten ani myślał przepuścić strzał zawodnika gospodarzy pewnie interweniując.

W 56 minucie swoim geniuszem kolejny raz błysnął Xavi, które doskonale dograł do wychodzącego na pozycję Pedro, a wychowanek Barcelony w sytuacji sam na sam zachował się tak jakby grał mecz o skrzynkę piwa ze szwagrem, a nie o dominację w Hiszpanii i z zimną krwią, jak wielki rutyniarz umieścił piłkę w siatce. 2:0 na Santiago Bernabeu, co poniektórzy obecni na stadionie, odziani w śnieżno białe szaty zaczęli rozumieć, że kolejny raz to Barça wyjdzie zwycięsko z El Clasico. Utrata drugiego gola podrażniła dumę Higuaina i sam zainteresowany dał sygnał do ataku kolegom, minimalnie pudłując przy uderzeniu na bramkę rywala. W 59 minucie Victor Valdés udowodnił niejakiemu Vicente del Bosque, że pojęcie o kunszcie bramkarskim ma takie jak o ja o łyżwiarstwie figurowym. Miejscowi mieli najlepszą okazję w meczu by strzelić gola Barcelonie, doskonałym podaniem popisał się Guti (który chwilę wcześniej wszedł na boisko), ale bramkarza Dumy Katalonii w sytuacji sam na sam nie potrafił pokonać Van der Vaart.

64 minuta miała należeć do dwojącego i trojącego się Ronaldo, który z około 30 metrów miał zaskoczyć świetnie dysponowanego Valdésa. Najwięksi optymiści (z Madrytu rzecz jasna) zastanawiali się zapewne w który róg bramki wpadnie ‘spadający liść' (tak to szło?)... no i wpadł, ale w ręce łysego Pana w bluzie bramkarskiej z herbem Barçy na piersi. Jak robi się przysłowiowy ‘rowerek' pokazał z kolei Carles Puyol, który w ofensywnej akcji swojego zespołu zaskoczył chyba nawet samego siebie. Najpierw zaczarował futbolówkę przed Ramosem, by ułamek sekundy później przepuścić mu ją między nogami. Genialne zagranie Tarzana przerwał faul Ramosa, ale akcja była najwyższych lotów. W 67 minucie szarżował Messi, którego w nieprzepisowy i brzydki sposób zatrzymywał... Sergio Ramos. Na całe szczęście geniuszowi z Argentyny nic się nie stało, ale sędzia po raz kolejny ulgowo potraktował długowłosego defensora gospodarzy nie karając go żółtą kartką. Chwilę później kolejną szansę na kontaktowego gola miał najaktywniejszy w drużynie Realu, Cristiano Ronaldo, który z ostrego kąta wychodził sam na sam z Valdésem. Górą z tego pojedynku wyszedł ponownie Valdés, który lepiej już chyba udowodnić nie może, że zasługuje na powołanie do kadry reprezentacji Hiszpanii na Mistrzostwa Świata w RPA. Real jeszcze ubolewał nad zmarnowaną okazją, nie próżnowali za to Katalończycy. Znów dał znać o sobie duet idealny czyli Xavi do spółki z Messim. Gracz rodem z Terrasy po raz enty genialnie wyłożył piłkę Messiemu, który znalazł się sam na sam z Casillasem i... wywalczył tylko rzut rożny. Ale co za dużo to nie zdrowo.

Do końca spotkania pozostawał kwadrans, ale kapitan Barçy czuwał nad wszystkimi nie dopuszczając by koledzy popełnili podobny błąd jak w pierwszym meczu ćwierćfinałowym z Arsenalem. Co to zaangażowanie i walka o każdą piłkę udowodnił w 76 minucie gdzie przy kontrze Realu wrócił niczym Lamborghini Gallardo z 560 koniami po maską... w nogach znaczy się. Wrócił za kontrą, prześcignął Higuaina po drodze taranując jeszcze Milito i zażegnał niebezpieczeństwo. To się nazywa fighter! Casillas zaczął się modlić i... wymodlił. 77 minuta mogła sprawić, iż powtórzy się wynik z sezonu 05/06, gdzie Barça po genialnym spektaklu z Ronaldinho w roli głównej upokorzyła Real wygrywając 3:0. Nie kto inny jak Xavi popisał się fantastycznym podaniem do Messiego, ten przyjął piłkę na klatkę piersiową, uderzył z powietrza, ale świetnie obronił Casillas. Iker jak broni w tym sezonie tak broni, ale dzisiejszego (a właściwie już wczorajszego) wieczora nie można mu nic zarzucić. Gdyby nie on to Barcelona (tfu!), Messi z Xavim upokorzyli by Madryt po raz kolejny. W 81 minucie na ekranach telewizorów pojawił się Gago, który w tegorocznym Gran Derby zajmował się tylko i wyłącznie faulowaniem. Grać nie grał, więc nic innego mu nie pozostało jeśli chciał się pokazać widzom na ekranie. Chwilę później upust swojej frustracji dał Garay, który w brutalny sposób faulował w środku boiska. Fani Realu znużeni wyższością Barcelony zaczęli wychodzić ze stadionu, godząc się jednocześnie z faktem, iż chłopakom Pellegriniego wiele brakuje jeszcze do kolegów po fachu dowodzonych przez Guardiolę. Co prawda w 85 minucie spotkania Real zdobył bramkę, ale gdy zobaczyliśmy powtórkę to uśmiech po raz kolejny w tym meczu pojawił się na naszych ustach. Co prawda piłka po uderzeniu Raula do siatki wpadła, ale wcześniej sam zainteresowany zderzył się z Benzemą, który dotknął piłki ręką. Do końca pojedynku nic ciekawego się już nie wydarzyło i dokładnie w 94 minucie zabrzmiał ostatni gwizdek. Kolejne derby padły łupem Barcelony!

Tego wieczora Barça nie zagrała może tak pięknie jak ją na to stać, ale mądrość z jaką gladiatorzy Pepa wykonali powierzone wcześniej zadania sprawiło, że piękno nie było potrzebne. Po dwóch wspaniałych asystach Xaviego, Messi i Pedro zapewnili Barcelonie bardzo prestiżowe zwycięstwo, które może okazać się na wagę złota w kontekście walki o tytuł mistrzowski. Real marzenia o pokonaniu Barcelony musi odłożyć co najmniej do jesieni, a kto wie, może Puyol i spółka jeszcze raz w tym sezonie radośnie zatańczą na zielonej murawie Estadio Santiago Bernabeu... Visca el Barça

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl